Tytuł: Pretty Little Liars. Olśniewające
Autor: Sara ShepardWydawca: OtwarteIlość stron: 306
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA 03.04.2013
Ciesz się, że policja nie poznała TWOJEJ tajmnicy.
A.
Aria spotyka się z Noelem i wreszcie wszystko układa się po jej myśli - do czasu, gdy A. po raz kolejny zaczyna mieszać i bawić się dziewczynami jak marionetkami. Aria odkrywa tajemnicę ojca Noela i żeby go nie okłamywać, ani nie wyjawić prawdy oraz z powodu szantażu zostawia go.
Emily tęskni za swoim dzieckiem. Spotkała Issaka, któremu chce wyjawić prawdę, ale nie potrafi oraz Gayle, której wcześniej obiecała swoje dziecko i która uważa, że Emily jest całkiem inną osobą. Mama wysyła dziewczynę do księdza Fleminga na rozmowę, ponieważ widzi, że córka nie potrafi sobie poradzić z uczuciami. Emily postanawia obejrzeć dom rodziny, której zostawiła swoją córeczkę, ponieważ boi się, że A. dopadnie dziecko.
Hanna pomaga tacie w kampanii. Tęskni za Mikiem, chce do niego wrócić i żeby tego dokonać idzie na zajęcia z tańca na róże, śledzi go z jego nową dziewczyną i samą dziewczynę również. Przy okazji jest niezwykle blisko odkrycia, kim jest tajemniczy A. Przez intrygi, które zaczyna knuć wpada w swoje własne sidła.
Spencer pomaga mamie w przygotowaniach do ślubu. Rozmyśla też o studiach i ich klubach. Idzie na kolację dla przyjętych do Princeton i tam poznaje nowe towarzystwo. Niestety A. znowu miesza i okazuje się, że wszyscy uczestnicy imprezy lądują w szpitalu z powodu zatrucia narkotykami. Wina zostaje zrzucona na Spencer, bo to ona przyznała się, że dodała do swojego dania marichuany.
Dziewczyny znów wpadają po uszy w kłopoty. Chyba nic się nie zmieni w najbliższym czasie i A. nadal będzie uprzykrzać życie naszym czterem kłamczuchom. Dochodzi też kwestia tego, że dziewczyny bywają strasznie naiwne, chociaż z drugiej strony, gdybym ja tak długo żyła w stresie, że za chwilę przyjdzie kolejna wiadomość, pewnie też nie myślałabym racjonalnie.
"Olśniewające" podobały mi się troszeczkę mniej niż poprzednie tomy, ponieważ w głównej mierze akcja kręciła się wokół Emily i jej dziecka. Niby były poboczne wątki, niby autorka próbowała każdą dziewczynę wplątać w jakieś kłopoty, wszystko jednak cały czas sprowadzało się do Emily i jej tęsknoty, przerażenia i niewiedzy.
Nadal jestem pod wrażeniem, że autorka po jedenastu tomach trzyma poziom. To naprawdę niełatwe zadanie, szczególnie że serial zbiera przed ekranami coraz większe rzesze widzów. Myślę, że nie jest to łatwe zadanie, żeby non stop pakować dziewczyny w kłopoty, chociaż z drugiej strony, z charakterami nadanymi przez autorkę to kłopoty same je znajdują! Co tu więcej mówić, po raz kolejny dobrze się bawiłam, mimo że właściwa akcja zaczęła się dopiero w drugiej połowie tomu i z niecierpliwością wyczekuję kontynuacji, która myślę, że będzie naprawdę wystrzałowa. W każdym razie po takim zakończeniu jakie zaserwowała nam Sara Shepard w "Olśniewających" - powinna być!
Hanna pomaga tacie w kampanii. Tęskni za Mikiem, chce do niego wrócić i żeby tego dokonać idzie na zajęcia z tańca na róże, śledzi go z jego nową dziewczyną i samą dziewczynę również. Przy okazji jest niezwykle blisko odkrycia, kim jest tajemniczy A. Przez intrygi, które zaczyna knuć wpada w swoje własne sidła.
Spencer pomaga mamie w przygotowaniach do ślubu. Rozmyśla też o studiach i ich klubach. Idzie na kolację dla przyjętych do Princeton i tam poznaje nowe towarzystwo. Niestety A. znowu miesza i okazuje się, że wszyscy uczestnicy imprezy lądują w szpitalu z powodu zatrucia narkotykami. Wina zostaje zrzucona na Spencer, bo to ona przyznała się, że dodała do swojego dania marichuany.
Dziewczyny znów wpadają po uszy w kłopoty. Chyba nic się nie zmieni w najbliższym czasie i A. nadal będzie uprzykrzać życie naszym czterem kłamczuchom. Dochodzi też kwestia tego, że dziewczyny bywają strasznie naiwne, chociaż z drugiej strony, gdybym ja tak długo żyła w stresie, że za chwilę przyjdzie kolejna wiadomość, pewnie też nie myślałabym racjonalnie.
"Olśniewające" podobały mi się troszeczkę mniej niż poprzednie tomy, ponieważ w głównej mierze akcja kręciła się wokół Emily i jej dziecka. Niby były poboczne wątki, niby autorka próbowała każdą dziewczynę wplątać w jakieś kłopoty, wszystko jednak cały czas sprowadzało się do Emily i jej tęsknoty, przerażenia i niewiedzy.
Nadal jestem pod wrażeniem, że autorka po jedenastu tomach trzyma poziom. To naprawdę niełatwe zadanie, szczególnie że serial zbiera przed ekranami coraz większe rzesze widzów. Myślę, że nie jest to łatwe zadanie, żeby non stop pakować dziewczyny w kłopoty, chociaż z drugiej strony, z charakterami nadanymi przez autorkę to kłopoty same je znajdują! Co tu więcej mówić, po raz kolejny dobrze się bawiłam, mimo że właściwa akcja zaczęła się dopiero w drugiej połowie tomu i z niecierpliwością wyczekuję kontynuacji, która myślę, że będzie naprawdę wystrzałowa. W każdym razie po takim zakończeniu jakie zaserwowała nam Sara Shepard w "Olśniewających" - powinna być!
Za książkę dziękuję serdecznie Wydawnictwu Otwarte!
Mam ochotę na całą serię:)
OdpowiedzUsuńNiedługo biorę się za 10 część PLL. Ta seria jest niesamowicie wciągająca :)
OdpowiedzUsuńCoś mi się zdaje, że książki są znacznie inne niż serial, który oglądam. Emily i dziecko? Dziwne to wszystko, ale i tak kiedyś przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście są. Może pierwsze dwa/trzy tomy się troszeczkę pokrywały ze sobą. Teraz książki a serial to dwie zupełnie różne twory ;)
UsuńI dobrze, bo nie byłoby żadnego zaskoczenia. ;)
UsuńDzisiaj skończyłam czytać ten tom i jestem pod wrażeniem. Autorka utrzymuje poziom poprzednich części, ale masz rację: za dużo w tej książce Emily. Czekam teraz na kolejną część:)
OdpowiedzUsuńNie czytałem niczego tej autorki... ale chyba to zmienię ;)
OdpowiedzUsuńIlość tomów owej serii nieco mnie przeraża. Cieszę się, że autorka trzyma poziom, ale mimo to wolałabym żeby PLL dobiegło już końca.
OdpowiedzUsuńAch, to już XI tom. Nie sądziłam, że jeszcze się tym nie znudzę. Ale połączenie książek i serialu robi swoje - ciągle czuję niedosyt. I chociaż to idzie wyczytać, że autorka powoli pisze "żeby było", to jednak sięgnę po te i po kolejne części :)
OdpowiedzUsuńDodaję do obserwowanych! :)
Podziwiam autorkę, że jeszcze udaje jej się wymyślić coś nowego i nie poplątać wszelkich wydarzeń, bo tyle tomów to już nie przelewki... Ja nadal przybieram się do pierwszej części. :)
OdpowiedzUsuńAno właśnie - niby równomiernie rozłożone wątki, a jednak to sytuacja Emily wybija się na pierwszy plan. Nie lubię jej, więc właśnie to mnie dobija najbardziej.
OdpowiedzUsuńTeraz się zastanawiam czy przypadkiem tak bardzo nie denerwowały mnie nielogiczności tej części, bo idąc tropem dziewczyn obstawiałam G. za winną wszystkich zdarzeń i nie mogłam pojąć, jak takie babsko może być jeszcze bardziej zorientowane niż A. Chyba też dałam się wpuścić w maliny ;)
Nie czytałem, nie przeczytam, ale recenzję całej serii czytam od dłuższego czasu z wypiekami na twarzy :-P Zawsze ktoś coś zaspojleruje i czuje się na bieżąco z treścią :-D
OdpowiedzUsuńJak wiesz, z oporami podchodzę do tej serii i dotąd mam za sobą przeczytany tylko pierwszy tom. Wiesz co, przekonałaś mnie :) Poprzedni tom też według Ciebie dobrze wypadł, teraz tak samo, czemu nie dać PLL szansy? Nie będę się przed tą serią już bronić :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze przyjemności z tą serią, może kiedyś spróbuję
OdpowiedzUsuń